Wieruszów
To wspaniały projekt, im więcej mówi się na ten temat(a szczególnie, gdy jest to projekt artystyczny, który ma większy zasięg społeczny,bo działa na emocje) tym większa szansa na przełamanie antysemityzmu w Polsce.
Od zawsze zachwycałam się spuścizną polskich Zydów pisarzy i poetów,piszących zarówno w jidysz jak i po polsku, mam we własnej biblioteczce kilka półek z tymi książkami. O ile uboższa byłaby polska kultura bez Ich wkładu! Książki Jana Grossa przeczytałam najpierw z niedowierzaniem a potem przerażeniem, mam 60 lat,ale nic nie wiedziałam wcześniej o sprawie Jedwabnego(piszę sprawie, bo to umowna nazwa, przecież
dzisiaj wiemy,że nie tylko tam Zydzi zostali zamordowani przez swoich polskich sąsiadów). Potem przeczytałam "My z Jedwabnego" Anny Bikont i pamiętam emocje,towarzyszące mi przy tej lekturze, pamiętam, że mimo, iż przeczytałam ją prawie jednym tchem,to musiałam co jakiś czas przerywać lekturę, żeby dojść do siebie. To, że były w tej książce zdjęcia ludzi,którzy tam zginęli, ich domy jeszcze bardziej mną wstrząsnęło, bo nie były to tylko suche fakty, ale twarze żywych ludzi a to inaczej działa na wyobrażnię. Pojechałam do Jedwabnego w następne wakacje z córką, byłyśmy przy skromnym pomniku w miejscu stodoły, gdzie Ich spalono żywcem. Pamiętam, że spotkałyśmy tam parę młodych ludzi, którzy przyjechali specjalnie z innego miasta na motorze, żeby tak jak my oddać cześć pomordowanym.
Urodziłam się w małym miasteczku Wieruszowie nad Prosną, w którym przed wojną połowę z ok.5 tys.ludności stanowili Zydzi,wszystkich Ich (z wyjątkiem jednego,jak twierdził mój ojciec, kiedy z Nim o tym
rozmawiałam) zastrzelili hitlerowcy w bóżnicy nad rzeką a potem kazali jednemu z Polaków,do którego należał drabiniasty wóz wywieżć zakrwawione ciała na cmentarz żydowski za miasto. Ja urodziłam się po wojnie w domu, który wcześniej był własnośćią Zydów i w którym moi rodzice wynajmowali mieszkanie od obecnych polskich właścicieli. Czasami sobie myślę, że jakieś fluidy po poprzednich mieszkańcach tego domu musiały do mnie przeniknąć, że tak mnie interesuje wszystko, co Ich dotyczy. W miejscu Ich mordu (dawna bóżnica) nie ma nawet śladu po tej tragedii, żadnej tablicy, nic, stoi tam jakiś budynek użyteczności publicznej. Wtedy wyobrażam sobie twarze tych Zydów z Jedwabnego ze zdjęć z książki i czuję ogromny smutek.
Komentarz:2 , sob styczeń 08, 2011, 19:24:02