Wilno

Pan Fiszkies

Cieszę się, żę wreszcie ktoś zajął się tym tematem. Mieszkałam w malowniczym Wilnie, pełnym miłości i kultury, gdzie było bardzo dużo Żydów. Byli to mądrzy ludzie, znałam lekarzy, bankierów, sprzedawców. Były różne o nich opowieści. Jedni mówili, że należy ich się bać, bo łapią na macę - ale ja ich się nie bałam, lubiłam ich a młode Żydóweczki były bardzo ładne (miałam wtenczas 9-13 lat) bardzo im współczułam, że tak byli poniewierani w latch okupacji przez Niemców. Zanim przystąpię do opisu pewnych faktów z okresu wojennego, to muszę podać, że w Wilnie wzdłuż ulicy Kalwaryjskiej przed sklepami wychodziły grube, przysadziste Żydóweczki w średnim wieku w szarych fartuchach na to uberały fartuch gumowy, włosy miały spięte i zakręcoe w kitkę. Siedząc na zydelku, a obok nich beczka ze śledziami - wspaniałymi matjasami (były to ciemne, ociekające tłuszczem pyszne śledzie, które Żydóweczki sprzedawały).

Podobały mi się sklepy żydowskie, jak to mówiono: "U Żyda znajdziesz mydło i powidło", były różne powiedzonka "Żydóweczka Hajka sprzedawał jajka", mówiono też na nich "Mośki", a jak siedzieli na taboretach, to się kiwali, jak Żyd na szabacie. Przychodził też do nas bankier Pan Fiszkies, który pożyczał Rodzicom pieniądze. Ojciec był nauczycielem, ale nie zawsze starczyło pieniędzy na utrzymanie licznej rodziny, więc Pan Fiszkies był bardzo hojny dawać dużo pieniędzy, ale na lichwiarski procent i tak mawiał Pan Fiszkies do mojej Mamy: "Jeżeli Pani będzie mnie częstowała śniadaniem i będzie jajko gotowane to proszę tylko o żółtko, a dla dzieci Pani da białko" - (wiedział co wartościowe), ale w zamian za to my dzieciaki zjadaliśmy śledzie a kręgosłup przyczepialiśmy do Jego płaszcza z tyłu, podając mu uprzejmie płaszcz, żeby nie wiedział, że ma kręgosłup przyczepiony. Jak wyszedł to pękaliśmy ze śmiechu. Przychodził regularnie po swoje należności z procentem, często chowaliśmy się ze strachu pod stół, zamykaliśmy drzwi, bo odsetki były lichwiarskie, a rodzice nie mieli czym spłacić długu. Mama skarciła nas za przyczepienie kręgosłupa do płaszcza Pana Fiszkiesa.

Trzeba przyznać, że Żydzi mieli głowę do interesów. Byliśmy też im wdzięczni za pomoc i okazane serce w trudnych sytuacjach, zapomnieliśmy dziecięcą urazę, lubiliśmy ich za mądrość a nawet spryt. Pamiętam kilka obrazków z życia Żydów z okresu okupacji. Jako dziecko w czasie okupacji modliłam się za dzieci polskie i żydowskie - (nidgy ich nie pomijałam), które były męczone przez okupanta. Biegałam ulicami: Kalwaryjską, Porzeczkową (gdzie mieszkałam), Mętną. Ze zgrozą zobaczyłam języki ognia, które wydostawały się przez ogrodzenie Synagogi (Bożnicy - Kościoła żydowskiego). Przez sztachety, które otaczały Kościół żydowski zaglądałam na dziedziniec co tam się dzieje. Przerażający widok jeszcze bardziej przykuwał mnie do szczelin płotu. Zamarłam w trwodze, nie mogłam odejść, ludzie krzyczeli: "Uciekaj!", a ja nie mogłam, stałam wryta, nieruchoma - czuję i widzę dziś po tylu latach. Stosy książek, Biblie były wyrzucane z Synagogi na duży dziedziniec, wynosiły je kobiety trzymające dzieci na rękach, czarne kręcone włoski rozrzucone chaotycznie na główce dzieci przykuwały mój wzrok coraz mocniej, byli też mężczyźni i starcy z długimi brodami i pejsami. Pamiętam ten przerażający dzień. Los nie wybierał wieku. Przez ułożony stos palących się Biblii, skakały kobiety z dziećmi na rękach, to były żywe pochodnie. Otaczający kordon żołnierzy niemiecki w sposób bestialski krzycząc i bijąc kolbami, kazał przeskakiwać Żydom przez piekielny ogień, przerażające jęki, błagania, nawoływania - nie pomogły. Rozwścieczony wróg pastwił się okrutnie. Płonął ubiór, ciała zwęglały się. Piękne loczki dzieci zmieniały się w kłęby dymu, odór spalenizny ocknął mnie z zadumy i przerażenia, uciekałam, bo przecież też mnie mogli złapać. Byłam blondynką i to mnie uratowało. W bestialski sposób Niemcy znęcali się nad Żydami.

Drugi fragment wspomnień: Żółta gwiazda przyszyta do płaszcza na plecach oznajmiała pochodzenie żydowskie. Szli jezdnią po bruku zwartą dużą grupą, popychani karabinami przez Niemców. W oczach małego dziecka, byłą to zbrodnia - dlaczego tak się znęcano nad człowiekiem, który też posiadał swoją godność, bo przecież wśród nich byli: lekarze, uczeni i mądrzy ludzie. Pamiętam jak ciężko zachorowałam, byłam całkowicie bezwładna i obolała, myślałam, że już nigdy nie wstanę. Na prośbę mojego Ojca, wojskowy, Niemiec, zezwolił lekarzowi żydowskiemu wystąpić z szeregu i udzielić mi pomocy (ciężko choremu dziecku). Cała grupa żydowska czekała aż lekarz powróci, był to wspaniały lekarz Żyd, który cudem mnie uleczył. Żydzi byli bardzo zdolni i mądrzy, dlatego z całym szacunkiem wspominam tych ludzi - i dziękuję. W swoich rozważaniach ślę również podziękowanie młodemu, niemieckiemu człowiekowi, którego pewnie już nie ma wśród nas, ale pozostali oni w mojej pamięci jako dobre, życzliwe postacie, dlatego pozostawiam ten ślad w wspomieniach, dzięki nim jestem i piszę.


Autor: BJ


Napisz komentarz

Pola oznaczone * muszą zostać wypełnione.


 
andrzej kapeluszny
Comment
Wileńska fabryka
Komentarz:5 , czw listopad 11, 2010, 23:37:21
W ostatnim numerze miesięcznika "Słowo Żydowskie" nr.10/464 ukazał się interesujący artykuł na temat wileńskiego Towarzystwa Radiotechnicznego ELEKTRIT
w okresie lat 1925-1939.Była to największy producent odbiorników radiowych w przedwojennej Polsce i jedyny polski eksporter tych wyrobów do Europy i na kontynent amerykański /Argentyna,Brazylia../. Z uwagi na "niechrześcijański" rodowód firmy wyroby Elektrita były w Polsce przdwojennej bojkotowane .
Andrzej z Warszawy
Comment
Kurjer Wileński...
Komentarz:4 , sob luty 20, 2010, 22:53:40
Kurjer Wileński,listopad 1939 rok.
W kolejnych numerach dziennik publikował listy osób wywiezionych przez Sowiety czasie pierwszej, krótkiej okupacji Wileńszczyzny.Oto jeden z kolejnych wykazów

[ Poniżej podajemy niekompletny wykaz osób,które w ostatnim okresie zostały z Wilna wywiezione przez władze sowieckie.Znaczna część osób wymienionych w wykazach znajduje się dotychczas w Białymstoku,pozatem zaś w Mińsku,Moskwie i innych miastach sowieckich.Władze litewskie i przedstawiciele Czerwonego Krzyża czynią wszelkie starania by wymienieni mogli jak najszybciej powrócić do Wilna.
-Berling Zygmunt,urzędnik,ppłk.w st. spocz.
-Cywiński Stanisław s.Mariana,profesor
-Lewin Nachman,właściciel firmy "Elektrit"
-Maliszewski Wiktor,prezydent miasta
-Nowak Bohdan,dyrektor Banku Polskiego
-Suszyński Stefan,s.Ignacego,generał w st.sp.]
Andrzej z Warszawy
Comment
Wilno-"Elektrit"
Komentarz:3 , pon luty 15, 2010, 14:55:43
Szanowni Państwo,w nawiązaniu do mego komentarza n.t Towarzystwa Radiotechnicznego"Elektrit" a także faktu "obecności" na forum wielu osób ,wśród których być może są znajomi lub krewni b. pracowników wileńskiego "Elektrita" zwracam się z uprzejmą prośbą o jakiekolwiek "ślady informacji" na temat "E..".Kilka lat temu,w Ejlacie spotkałem podczas zawodów sportowych krewnego b. pracownika E. ale kontakt się"urwał".Zainteresowanie tematem wynika z planowanego wydania książki -albumu poświęconej tej wileńskiej "kultowej" dla środowiska "retroradiowców" firmie.
Betlej
Comment
Nachman Lewin
Komentarz:2 , pon luty 08, 2010, 20:14:46
Panie Andrzeju, czy nie zechciałby Pan umieścić swojego bardzo interesującego wspomnienia o wileńskich Żydach, których Pan wspomina w głównej części wspomnień? Myślę, że byłyby interesujące dla wszystkich. Może ma Pan jakieś zdjęcia?
Andrzej z Warszawy
Comment
Wilno i .........
Komentarz:1 , nie luty 07, 2010, 19:32:22
Z zainteresowaniem "studiuję" literaturę wspomnień i komentarzy.Dominują w nich:"pozytywne emocje",nostalgia i opisy różnego niż słowiański "żydowskiego folkloru" wpisanego "romantycznie"w krajobraz wiosek i miasteczek przedwojennej Polski,a w przypadku Kresów Wschodnich wpisanego urokliwie w polską"biedę".Jest to,moim zdaniem,wyraz dominującej świadomości społeczeństwa która znajduje potwierdzenie także w innych "środkach wyrazu" -film,literatura...Przypadek ??Brak jest w tej świadomości"wątku pozytywistycznego".
W II RP Społeczność żydowska wniosła znaczący wpływ w dzieło odbudowy.Mój komentarz tu i teraz bowiem właśnie w Wilnie o którym tak romantycznie a zarazem "sensacyjnie" traktuje wspomnienie Pani BJ "miały miejsce" doniosłe gospodarcze przedsięwzięcie.W roku 1925 Samuel i Hirsz Chwolesowie oraz Nachman Lewin powołali Towarzystwo Radiotechniczne "Elektrit" które z czasem przekształcono w fabrykę produkcji odbioników radiowych.W 1936 była to już nowoczesny zakład produkcyjny.Zatrudnienie 1100 pracowników,powierzchnia produkcyjna jedenaście tysięcy metrów,skala produkcji 54 tysiące odb. rocznie, własna ektrownia,stolarnia,produkcja taśmowa,6 linii produkcyjnych ,tak tak !!!1936 rok.Eksport do w.krajów Europy,Brazylii,Indji Brytyjskich,Afryki Płd.Głównym rynkiem był jednak kraj."Elektrit"miał znaczący udział w radiofonizacji "Polski B".Pozostawiam to ocenie czytających ten post,jakie to miało znaczenie w tym"romantycznym" okresie Naszej Rzeczywistości.Działalności produkcyjnej towarzyszyła bogate spektrum działań społecznych na terenie Wilna .Kluby sportowe,teatr...Nastąpiła wojna,okupacja,lata 1945-46.Repatrianci wileńscy w tym byli pracownicy "Elektrita" tworzą w Dzierżoniowie na gruzach byłej niemieckiej fabryki początki polskiego,powojennego przemysłu radiotechnicznego.Wkrótce pojawią się"kultowe" radia Pionier i Mazur !!!To są fakty,konkrety "odarte" z emocji i "folkloru" a jakże wymowne i dokumentujące sens życia i pasje Polaków narodowości żydowskiej.W tej opisanej historii być może Niektórzy znajdą "feler"- zero romantyzmu i folkloru,brak możliwości polemiki z faktami ,żadnych wzajemnych animozji,zero polityki.Pozdrawiam.