Warszawa

Frania Amstel...?

Patrzysz na mnie dziewczynko, swoimi wielkimi, migdałowymi oczami, nie, koloru ich nie widać, ale takie właśnie musiałaś mieć, bo i te włosy, ciemne, falowane, tu na zdjęciu krótkie, długi nosek, wyraziste usta - te rysy tak bardzo nie dawały szans na schronienie. Franiu, masz taki przestraszony wzrok. Ale wtedy, 3 lata przed wybuchem wojny, to tylko fotograf wyciągnął Cię z ostatniej ławki do pierwszej, byłaś malutka a tam z tyłu, w ławce z Irenką, nie było Cię widać. Irenka nawet była zła, że fotograf wyróżnił Żydówkę a nie ją samą. Z Irenką mieszkałaś w jednej kamienicy na Elbląskiej 5, byłyście koleżankami, przyjaciółkami z podwórka, Irenka była nawet na chrzcinach u Twojego braciszka, biegała z Tobą do Twojej bożnicy, wykorzystywała do niecnych celów - noszenia jej plecaka, ale nie byłaś dłużna, ot koleżanki z sąsiedztwa? z Waszej więzi usypały się wspomnienia z dzieciństwa ? tylko serce boli, że wspomnienia jednej z Was. Kiedy kilkanaście lat temu Babcia opowiedziała mi po raz pierwszy tę historię, byłam zła na nią samą i Prababcię, jak mogły Cię wtedy wypuścić. Wypuścić na pewną śmierć, na śmierć pozbawioną godności, ale dziś, kiedy tulę swoje dzieci w ramionach, zrozumiałam. Nie mam prawa ich oceniać, od nikogo nie można żądać poświęcenia bezpieczeństwa własnego i własnych dzieci, nie można żądać bohaterstwa.

Boże Mój, jakie to straszne, być świadkiem kaźni przyjaciół, sąsiadów , sklepikarzy, kolegów z ławki, ludzi z widzenia i nie móc nic zrobić? Niemy dźwięk kapiących łez, łez spływających po policzku siwiutkiej dziś Irenki towarzyszy słowom: Boże Mój, nawet nie wyobrażasz sobie, jaka ona była chuda! Ja jej nie poznałam! Płaczę razem z nią. Jak ćmiący ząb, jak palce, które bez końca drapią ranę, moja wyobraźnia na nowo i na nowo wysyła mnie na poszukiwania Ciebie, tej w 1942 roku, idącej Elbląską samotnie z chlebem i tym wszystkim, co dałaś radę udźwignąć. Czy wróciłaś do getta, czy może jednak ktoś udzielił Ci schronienia, co Cię spotkało? Przecież to tak brutalnie oczywiste? Wybacz Franiu, wybacz i mi Franiu, noszę w sobie winę niezarzucaną - dopiero niedawno dzięki słowom Krzysztofa Piesiewicza zrozumiałam co mnie toczy, tak bardzo tęsknie za Tobą Franiu, za Twoimi dziećmi i dziećmi tych dzieci? może dziś ja mogłabym uczestniczyć w żydowskich chrzcinach?

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Na zdjęciu (według wspomnień Babci) dzieci ze Szkoły Powszechnej nr 73 przy ul. Elbląskiej 33 w Warszawie, klasa 3a, prawdopodobnie 1936 rok

 


Pobierz załącznik

Autor: Monika Dziadosz


Napisz komentarz

Pola oznaczone * muszą zostać wypełnione.


 
Anonymous
Comment
Re: Frania
Komentarz:5 , pon marzec 29, 2010, 17:33:48
Szanowna Pani Moniko!Każdy z nas gdyby "dobrze poszukać" czyli poznać to co ciąży naszym babciom/prababciom stałby się,bardziej lub mniej,człekiem obciążonym i dźwigającym winę mu niezarzucaną!Przed tymi Strasznymi Czasami każdy miał "swojego Żyda" czyli kogoś kogo w Strasznych Czasach mógł ukryć,wywieźć.Ten głupi wpis poniżej to....eh,szkoda gadać.Przypuszczam,że przodkowie wpisującego nie zachowali się inaczej niż Pani prababcia a , być może,znacznie gorzej.Pani Bliskie po tylu latach cierpią ,ale nie wzięły Frani za rączkę i nie odprowadziły na komisariat granatowej policji.Jedno pewne-autor denerwującego wpisu nie przeżywa podobnych do Pani rozterek.Niech mu Bóg wybaczy.
Monika Dziadosz
Comment
Re: Frania
Komentarz:4 , sob marzec 06, 2010, 12:48:01
pomyłką jest ten komentarz...żenujące
Anonymous
Comment
Re: Frania
Komentarz:3 , sob marzec 06, 2010, 00:19:20
te zdjęcia to jakaś pomyłka,.. to na 100% lata 70 te PRLu
sceptnick
Comment
Pytania
Komentarz:2 , czw luty 04, 2010, 08:51:26
Szukanie odpowiedzi na nurtujące Cię pytania także bywa ekspiacją. Trzymaj się dzielnie i szukaj.
Ewa Teleżyńska
Comment
Re: Frania
Komentarz:1 , śro luty 03, 2010, 17:56:03
Piękne to wspomnienie...
ja też noszę w sobie winę niezarzucaną, i doskonale rozumiem te nieme łzy. Oby coś sie w nas samych i wokół nas dzięki tej wspaniałej akcji zmieniło. Bardzo za nią dziękuję.