Zagłoba k/Kazimierza nad Wisłą
Młody mężczyzna ze skrytki.
Mój nieżyjący już Ojciec był wysiedlony z Poznańskiego do tzw. Generalnej Guberni. Znał biegle język niemiecki ponieważ kończył wszystkie szkoły również rolnicze, jeszcze podczas zaborów. Około r.1942 pracował i mieszkał z rodziną w Zagłobie koło Kazimierza nad Wisłą.
Z Jego wspomnień pamiętam opowieść o młodym mężczyżnie pochodzenia żydowskiego, którego ukrywał w budynku biurowo-mieszkalnym w czasie, gdy do majątku przyjeżdżali funkcjonariusze niemieccy. Jak wspomniałam Ojciec mieszkał w Zagłobie z rodziną tj. żoną, czyli moją Mamą, córką, moją kilkuletnią wówczas siostrą. Ja urodziłam się po wojnie.
Żeby nie narażać rodziny Ojciec wymyślił tzw. skrytkę, do której chował się ów młody mężczyzna razem z moją siostrą (aby dziecko nie wskazało kryjówki) na czas pobytu urzędników niemieckich w majątku. Strytka była małym pokojem na pierwszym piętrze budynku, do którego drzwi były zamurowane, a jedyne wejście prowadziło z pomieszczenia na drugim piętrze znajdującego się bezpośrednio nad nim. Lecz żeby ukryć się w skrytce należało przedostać się z pomieszczenia na drugim piętrze przez otwór w podłodze zakryty ciężką muszlą klozetową. Wiem, że ów młody człowiek przeżył wojnę, mimo że chorował na grużlicę. Wiem również, że pomógł po wojnie mojemu Ojcu, kiedy miał kłopoty z władzą ludową. Ojciec wspominał, że zmarł po wojnie na grużlicę. Czy tak było, nie wiem.
Komentarz:4 , śro grudzień 14, 2011, 16:04:14