Mrozy

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, mając około 7 lat chodziłam co sobotę, o 19 po mleko do gospodarzy, mieszkających za rogiem. Musiałam minąć kościół, parking przed kościołem i posesję należącą do straży pożarnej. Za strażą pożarną znajdowała się opuszczona działka - zarośnięta krzakami i zasypana gruzem - nikt tam nigdy nie wchodził. Pewnego wieczora jednak ciekawość przeważyła. W środku, między krzakami stały porozrzucane i częściowo porozbijane tablice nagrobne, zupełnie inne niż "nasze" (rodzice później wytłumaczyli mi, że to były nagrobki żydowskie). Chodziłam między nimi, próbowałam zrozumieć coś z napisów i oglądałam je dosyć długo gdy nagle zauważyłam, że leży między nimi jakiś człowiek (co gorsza żyje, porusza się i śmierdzi alkoholem). Uciekłam. Po raz drugi zdarzyło mi się tam wejść jakoś pod koniec lat 90tych, ale nagrobków już nie było. Do dziś nie wiem, co się z nimi stało.

 


Autor: Marta Soszyńska


Napisz komentarz

Pola oznaczone * muszą zostać wypełnione.


 
Ewelina
Comment
Mrozy - kamienne tablice
Komentarz:1 , pią sierpień 17, 2012, 22:09:30
Niestety wspomniane w Mrozach kamienne tablice nie były żydowskie, lecz niemieckie. Pochodziły sprzed I wojny światowej. Podczas budowy kolei osiedliło się w Mrozach wielu Niemców, którzy mieli tu nawet swój dom modlitwy. Wspólnie z Żydami stanowili ponad połowę mieszkańców Mrozów. Sama jeszcze w liceum chodziłam poczytać napisy na nich (pamiętam daty, np. 1881), ale z czasem pijacy znieśli je w jedo miejsce, tworząc jakby stoły i krzesła na biesiady. Chaszcze coraz bardziej zarastały to miejsce, aż w końcu nasz wójt kazał zebrać tablice i wywieźć je gdzieś. Dziś ten teren to po prostu górka - park naprzeciw urzędu gminy.