Dołącz do sympatyków akcji

NAJNOWSZE

16-sie-11 09:39
Akcje

Szukamy wszelkich śladów żydowskiej obecności w przedwojennej i wojennej Warszawie oraz całej Polsce!

zobacz...

09-sie-11 15:13
Inowłódz

Kiedyś byłam wkurzona.

Synagoga, kiedy się poznałyśmy, była biblioteką.

zobacz...

09-sie-11 12:31
Szczecinek

Została mi po niej lampa.

W dzieciństwie miałem dwie przyszywane ciotki.

zobacz...



Rafał Betlejewski

"Adolf Eichmann jest dla mnie postacią historyczną" wyznaje Ricardo Eichmann, syn nazistowskiego mordercy. 

   Ricardo Eichamnn, syn Adolfa.

Panią doktor Yifat Taharani poznaję w ośrodku opieki dla dzieci nielegalnych imigrantów do Izraela. Jest jego szefową. Ta niezwykle miła, elegancka kobieta, profesor archeologii, opowiada mi następującą historię:

"Jakiś czas temu wróciłam z Londynu, gdzie przez kilka dni studiowałam eksponaty z wystawy średniowiecznej porcelany asyryjskiej. Poznałam kuratora wystawy, przemiłego pana. Kurator zaprosił mnie na obiad z grupą archeologów, przebywających wówczas w Londynie na konferencji naukowej. Miły obiad w doborowym towarzystwie i ciekawa rozmowa. Nie udało mi się poznać wszystkich nazwisk osób uczestniczących w spotkaniu. Moją uwagę zwrócił przystojny, elokwentny mężczyzna, siedzący niedaleko mnie. 

Następnego dnia przysłuchiwałam się wystąpieniom na wspomnianej konferencji. Jednym z prelegentów był właśnie ów przystojny pan. W programie konferencji przeczytałam jego nazwisko, które wbiło mnie w osłupienie: Profesor Ricardo Eichmann! Syn Adolfa Eichmanna!

Tak oto ja, Żydówka, ofiara Holocaustu w drugim pokoleniu, jadłam obiad z synem Adolfa Eichmanna."


 

Czy winy ojców spadają na dzieci?

Myśląc o Holocauście, o zbrodniach dokonywanych podczas wojny na Żydach, i konfrontując się w tym kontekście z winami, które obciążają Polaków, doszedłem do swojej prywatnej odpowiedzi na to stare pytanie: winy ojców nie obciążają synów, jeśli synowie nie chcą się ich wyprzeć i nie próbują ich zakłamać.

Jest to niezwykle trudne, szczególnie znając ochotę, z jaką synowie gloryfikują ojców, potrzebując ich jako wzorów do naśladowania.

W historii Ricardo Eichmanna, jego matki i rodzeństwa niezwykłe i nieprawdopodonie trudne do pojęcia - patrząc z dystansu historycznej wiedzy i przez pryzmat nienawiści jaka otacza tego zbrodniarza, że ci ludzie mogli zwyczajnie kochać Adolfa Eichmanna. I mogą kochać go nadal. Jako tatę.

Niezwykły jest także proces odkrywania prawdy o ojcu przez jego syna. To w końcu nie było tak, że jego mama wyjaśniła mu któregoś dnia: "Wiesz, synku, twój ojciec był zbrodniarzem wojennym, zamordował miliony ludzi i został za to powieszony na sznurze". Mały Ricardo musiał na tę historię wpaść sam. Wyobraź sobie, że któregoś dnia widzisz nagle w gazecie zdjęcie taty ze śladami powroza na szyi...

Jak to było z Ricardo Eichmannem? Najmłodszym dzieckiem Adolfa?

Proponuję Państwu przeczytać wywiad z Ricardo, jaki przeprowadziła dziennikarka The Independent, Suzanne Glass. Przytaczam tu tłumaczenie artykułu, oryginał znajduje się na

http://www.independent.co.uk/life-style/adolf-eichmann-is-a-historical-figure-to-me-ricardo-eichmann-speaks-to-suzanne-glass-about-growing-up-the-fatherless-son-of-the-nazi-war-criminal-hanged-in-israel-1595146.html

------------------------

"Adolf Eichmann jest dla mnie postacią historyczną" Ricardo Eichmann rozmawia z Suzanne Glass o swoim dorastaniu w domu bez ojca, którego powieszono w Izraelu za zbrodnie wojenne. 

Poniedziałek, 7 sierpnia 1995 roku.

W najdalszym zakątku brukowanego placu, na szczycie wzgórza, na drugim piętrze  XV niemieckiego zamku,  przystojny młody mężczyzna pisze książkę o irackiej archeologii w piątym tysiącleciu pne. W maju tego samego roku, kiedy ów mężczyzna został mianowany profesorem archeologii na Uniwersytecie w Tübingen, w południowo-zachodnich Niemczech, zebrał wokół siebie uczniów i rzekł: "Jestem Ricardo Eichmann. Przypuszczam, że wszyscy wiecie jakie jest znaczenie nazwiska Eichmann. Adolf Eichmann był moim ojcem. Jeśli ktoś z was uważa, że to czyni mnie Nazistą, niech lepiej opuścić salę, ponieważ absolutnie nie jestem Nazistą".

Jeszcze dwa miesiące temu Ricardo Eichmann żył we względnej anonimowości. Nazwisko Eichmann jest w niemieckiej książce telefonicznej, tym co Kowalski w polskiej i trudno było by podejrzewać, że ten cicho mówiący 39-letni akademik jest synem nazistowskiego zbrodniarza wojennego, odpowiedzialnego za masowe deportacje Żydów do obozów zagłady w czasie Trzeciej Rzeszy.

"Miałbym zmienić nazwisko? " pyta. "Po co? Nie można uciec od siebie, ani od przeszłości."

Ricardo Eichmann urodził się w pobliżu Buenos Aires w 1955 roku. Jego matka, Vera Eichmann była 45. letnią kobietą. Jego ojciec, Adolf Eichmann, alias Richard Klement, miał 50 lat. Ukrywając się przed łowcami Nazistów, Adolf Eichmann zmienił nazwisko. Co zaskakujące nie zmienił jednak nazwiska żonie i czwórce dzieci. To właśnie doprowadziło do jego schwytywania przez izraelskie tajne służby w 1960 roku.

W ciągu ostatnich miesięcy, kiedy lokalna prasa niemiecka zdała sobie sprawę, że w Niemczech żyje syn jednego z najbardziej znienawidzonych ludzi w historii, profesor Eichmann został zmuszony przypomnieć sobie szczegóły z wczesnego dzieciństwa, choć miał tylko pięć lat, gdy jego ojciec został porwany, a siedem, gdy Adolf został powieszony - jako pierwszy i jedyny człowiek w historii Izraela.

"Pamiętam, jak trzyma mnie za rękę i zabiera na przystanek autobusowy. Pamiętam go przy mnie w cukierni, jak kupował mi czekoladę. Pamiętam, jak siedziałem na zewnątrz, na schodach domu, każdego wieczoru, zastanawiając się, kiedy mój tata wróci do domu?"

eichamnn process Adolf Eichmann podczas procesu.

Ale ostatnio Ricardo Eichmanna dowiedział się, że pamięć jednak mu szwankuje, i że nigdy nie siadywał, by czekać na ojca przed ich domem w Buenos Aires .  Być może robił tak później, w Niemczech, kiedy jego ojciec został już powieszony, a on wciąż miał nadzieję, że jeszcze wróci. Człowiekiem, który skorygował jego wspomnienia z dzieciństwa, był Zvi Aharoni, izraelski agent służb specjalnych, który spędził miesiąc na obserwacji rodziny Eichmanna w Buenos Aires. Ten sam, który następnie uczestniczył w akcji porwaniu Adolfa  , ten, który przebrał go w mundur stewarda linii lotniczych i przewiózł go samolotem do Izraela.

  Adolf Eichmann w celi. Pogrążony w lekturze.

Ricardo Eichmann spotkał mężczyznę, który porywał jego ojca w pokoju hotelu Hilton na Heathrow. "To było bardzo emocjonalne spotkanie. Ludzie pytają, czy czuję złość do niego. Nie wiem. Adolf Eichmann zasłużył na postawienie przed wymiarem sprawiedliwości za to, co zrobił. Jestem przeciwko karze śmierci, ale rozumiem, dlaczego w tamtym momencie zrobili z nim to, co zrobili."

Ricardo wypowiada imię ojca, jakby mówił o kimś obcym. "Adolf Eichmann jest dla mnie postacią historyczną". Ale ta postać historyczna pozostawiła syna z niepokojącą schedą: dzieciństwo bez ojca, dorastanie pełne mroku i półprawd, z  etykietą  "syna zbrodniarza".

Vera Eichmann pozostawila swoich dwóch najstarszych synów w Argentynie a sama przyniosła się z powrotem do Niemiec, zabierając Ricardo i jego starszego brata. Chciała wykształcić ich w  ojczyźnie. Z pieniędzmi było krucho - wdowa po hitlerowskim zbrodniarzu wojnnym nie była uprawniona do emerytury. Finansowo pomogła rodzina Very, ale emocjonalnie Ricardo był sam. "Wiedziałem, że mój ojciec nie żyje, ale nie wiedziałem, jak umarł. Moja matka zachowywała wszystkie wycinki z gazet o nim, chowając je pod kanapą. Wpełzałem tam, by na nie spojrzeć. Rozumiałem to i owo, ale nie cały obraz. Kiedy zapytałem moją matkę, mówiła: "Zostaw to!" Temat pozostał tabu do śmierci matki dwa lata temu."

Ricardo Eichmann nie podzielił się  swoim żalem z braćmi i komunikował się tylko z jednym z nich. "Jeśli chcecie się dowiedzieć, co myślą o tym, że poruszam ten temat, lepiej zapytajcie ich" - mówi. Wyczuwa się, że Ricardo dystansuje się od swojego rodzeństwa. Gdy później odkrywam zdjęcie jego starszego brata, Horsta, w mundurze młodzieży SS, rozumiem dlaczego.

Ricardo zazdrościł innym dzieciom, których ojcowie zginęli w wypadkach samochodowych lub zmarli z powodu choroby. Przynajmniej znali prawdę. "Kiedy miałem 13 lub 14 lat, otworzyłem gazetę i zobaczyłem zdjęcie - jak to się nazywa w języku angielskim..?" Gestem pokazuje kształt pętli na szyi. "Ach tak, pętla, na której powiesili ojca."

Zapada cisza. Profesor Eichmann potrzebuje świeżego powietrza. Schodzimy w dół stoku w kierunku placu. Chwilę później przy kawie opowiada: "Kiedyś, w szkole, nauczycielka historii zaczął zapowiedziała, że na egzaminie będą pytania o proces Eichmanna. Później poprosiła mnie na stronę i powiedziała, że ??nie zamierzała mnie obrażać, ale że nie zdawała sobie sprawy kogo ma w klasie. Zawsze, gdy ktoś wspominał Nazistów lub SSmenów robiłem się jasno czerwony."

Uderzające, że u Ricardo Eichmanna nie widać gniewu. Nie był zły na porywaczy ojca, nie był zły na Izraelczyków za to, że go powiesili. Czy miał żal do matki za brak wyjaśnień?

"Zrozum - mówi - czuję żal, że nie miałem ojca. Jestem wściekły na okropności Holocaustu. I tak, to byłoby lepiej, gdyby matka wyjaśniła mi prawdę. Chciałem ją pytać, ale widziałem jej wewnętrzne zmaganie. Kochałem ją, a ona kochała mojego ojca. Co miałem zrobić?"

Mięśnie na twarzy profesora Eichmanna zaczynają drgać. "Teraz wiem, że ból pochodzi z niepewności, niewiedzy. Dlatego nie boję się skonfrontować z prawdą. Zawsze chciałem wiedzieć. Udałem się do archiwów, by na własne oczy zobaczyć nakazy deportacji, by czarno na białym zobaczyć podpisy mojego ojca. Nigdy nie chciałem by ktoś zarzucił mi, że wątpię w jego winę."

Ponieważ dziedzictwo Ricardo Eichmanna stało się powszechnie znane, wielu neo-nazistów podjęło z nim próby kontaktów, spodziewając się poparcia. "Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie człowiek z Australii. Powiedział: " Eichmann był OK. A ja mu na to, że z pewnością nie był!"

Z drugiej strony ocaleli z Holocaustu, którzy wierzą, że Ricardo Eichmann "ma to we krwi". Wierzą w "genetycznie przekazywany rasizm". Mówię mu, że moja babcia, niemiecko-żydowska uciekinierka, jest wściekła, że przeprowadzam z nim ten wywiad. Po raz pierwszy w ciągu trzech godzin na twarzy Ricardo Eichmanna widzę ból.

"Wiem, że są ludzie, którzy tak o mnie myślą. Co mogę zrobić? Być może to moje przeznaczenie. Wiesz, kiedy ukazał się artykuł o moim spotkaniu z Aharonim, w Izraelu zrobiono badania. Na każde trzy osoby, które były do mnie pozytywnie nastawione, znalazł się jeden, który uważał, że muszę być nazistą. Byli to przeważnie starzy ludzie, którzy zostali bezpośrednio dotknięci przez okrucieństwa wojny. Chciałbym kiedyś móc pojechać do Izraela, ale nie chcę nikogo obrażać przez moją obecność w tym kraju."

Ricardo Eichmann mówi, że nie chce łzawej historii na swój temat. "Byłoby afrontem w stosunku do sześciu milionów ludzi, którzy zginęli w Holocauście, gdyby próbować wzbudzać współczucie dla mnie." Ale historia jego życia jest w dużej mierze ilustracją sytuacji, w której grzechy ojców przechodzą na syna. "Dla mnie to jest tak, jakby ktoś wystrzelił w kosmos rakietę, a ja pozostał na wypalonej odrzutem ziemi. "

Pytam go więc o jego związki osobiste. Co opowiediadał przyjaciołom i znajomym o swoim ojcu? "Kiedyś po prostu mówiłem: <Umarł w wyniku wojny>  Przypuszczam, że wyobrażali go sobie konającego w wyniku bohaterskich czynów. Ale kiedy spotkałem moją żonę, ona już wiedziała, kim jestem. Była studentką specjalizującą się w historii III Rzeszy. Wiedziała o Eichmannie więcej niż ja."

Ten "odrzut rakiety" miał także wpływ na  życie zawodowe Ricardo Eichmanna . Chciał być pilotem, ale przerwał szkolenie, gdy podczas ćwiczeń ataków chemicznych, kandydaci na pilotów mieli chronić się w czymś, co "żartobliwie" nazywano "komorami Eichmanna". Ricardo Eichmann zrezygnował i zajął się archeologią.

Wybrał kierunek, który wykorzystuje wykopane z ziemi przedmioty do odczytania sensu przeszłości. "Być może, gdyby Adolf Eichmann został uwięziony na całe życie, moglibyśmy wykorzystać jego obecność, by lepiej zrozumieć mentalność Nazistów. Pojąć dlaczego dopuścili się tych okropności".

Ale Ricardo Eichmann nie chce mieszkać w przeszłości. Ciężko nad sobą pracował. Przebolał faktem, że jego ojciec był nazistowskim zbrodniarzem, i postarał się nadać własnemu życu pozytywny sens. "Musiałem odepchnąć ojciec na bok. Udało mi się rozprawić z tym psychicznie, ale wtedy pojawiliście się wy, dziennikarze, a razem z wami duch mojego ojca, i teraz mam do czynienia z nim ponownie. Być może jest to moje przeznaczenie".

Ale nawet gdyby dziennikarze nie pojawili się, nawet gdyby wydawcy nie naciskali na książkę, której - jak mówi Ricardo nigdy nie napisze, i tak musiałby wyjaśnić przeszłości rodziny swoim dwóm synom, w wieku sześciu i ośmiu lat. Uczył ich o tolerancji i uprzedzeniach na podstawie książki o Sarze, Żydówce i Judycie, Gojce, mówił im ich o złych ludzi w brązowych mundurach. Czuł, że są zbyt młodzi, aby wejść w to głębiej, aż do momentu, gdy dwa tygodnie temu pewien dziennikarz odwiedził ich w domu. Starszy syn Eichmanna, Gaspar, zapytał, dlaczego ten człowiek przyszedł.

Ricardo odpowiedział: "On przyszedł, aby zapytać o historię naszej rodziny z czasów wojny."  Chciałem go z tym pozostawić, ale wziąłem głęboki oddech i wyjaśniłem dalej: "On przyszedł, aby zapytać o dziadka. To był zły człowiek, który wierzył w człowieka, z małym wąsem." Na to mój syn zapytał, czy dziadek został za to ukarany, a ja odpowiedziałem, że tak, że dziadek poszedł do więzienia na dwa lata." "A potem?" zapytał syn. A ja odpowiedziałem, że skończył na czymś w rodzaju szubienicy, podobnie jak w komiksach o Lucky Luke".

Przez wiele lat Ricardo Eichmann milczał o przeszłości. Zdecydował, że jeśli dziennikarze kiedykolwiek będą próbowali dowiedzieć się o nim, to on po prostu pozwoli im się obserwować, żeby sami mogli ocenić jego działania i dojść do wniosku, jak daleko jabłko spada od jabłoni. Ale gdy prośby o wywiady zaczęły się pojawiać, Ricardo postanowił się tworzyć. "Nie miałem i mam nic do ukrycia. Dziennikarze stali się po trosze moimi psychologami. Przede wszystkim jednak robię to dla moich dzieci. Jeśli to ja opowiem o Eichmannie, moim ojcu, może one nie będą musiały opowiadać o Eichmannie, dziadku".

-----------------------

Widząc moją zszokowaną twarz pani Yifat rzekła: I wiesz co, w zasadzie nie mam do niego żalu...

Pani doktor Yifat, jej przyjaciel David Chernobilsky i jeden z wychowanków.

---------------------

                                                     

Napisz komentarz

Pola oznaczone * muszą zostać wypełnione.