Wrocław
Ewa Krygier
Zniknęła niepostrzeżenie...
Nazywała się Ewa Krygier. Chodziła ze mną w szkole nr 47 do 1-szej i 2giej klasy, potem wyjechała. To musiało być w 1958, może rok wcześniej lub później.
Była ruda, a właściwie płowo-ruda, malutka, drobniutka, piegowata. Delikatna i ruchliwa. Jakoś mnie intrygowała, ale nie znałyśmy się dobrze, bo moja "paczka" była od strony parku, a ona mieszkała po drugiej stronie Powstańców Śląskich. To były dwa różne światy.
Ewa miała włosy kręcone i matowe i nauczycielki dręczyły ją, że robi sobie ondulacje. To było okropne, bo powtarzało się często. Jakoś bardzo się tym przejmowałam i raz stanęłam w jej obronie, że to nie jest żadna ondulacja, ale jej wlasne tak kręcone wlosy. I ta kretynka nauczycielka wpadla w złość na mnie i to był pierwszy publiczny konflikt w moim życiu. Ewa zniknęła ze szkoły niepostrzeżenie, w połowie roku szkolnego. Jej nazwisko do końca tamtego roku figurowało - wykreślone - w dzienniku.
Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska
Komentarz:1 , czw maj 22, 2014, 13:28:39