Ślesin
Jakub Wolman - Żyd z Goranina
W Goraninie przed drugą wojną światową mieszkał Żyd, Jakub Wolman, który posiadał majątek w tej miejscowości. Powierzchnia tego majątku wynosiła 274 hektary. Wolman z opowieści starszych był dobrym i szanowanym Żydem. Szanowanym nie tylko w Goraninie, ale i w Kleczewie sponsorował nabożeństwo w intencji marszałka Józefa Piłsudzkiego w synagodze Kleczewskiej, mowę na tym nabożeństwie wygłaszał Zenon Fajdat. Stworzył Straż Pożarną w Goraninie dając działkę pod budowę i materiały. Wolman miał żonę której imienia nie udało mi ustalić. Wiem natomiast, że była bardzo ładna i że pochodziła z Warszawy lub jej okolic, a on sam był niskiego wzrostu. Miał z nią dwójkę dzieci Hermana i Deborę.
Pan Bolesław Krzemiński mieszkający w Kleczewie wspomina to jak Hermana i Debora przyjeżdżali do Kleczewa Herman zawsze przyjeżdżał na koniu, natomiast Debora przyjeżdżała bryczką. Jakub był najmłodszy z rodzeństwa i właśnie dlatego otrzymał po ojcu majątek w Goraninie. Nie wiem dokładnie ile miał braci i sióstr, ale łącznie jego rodzeństwo liczyło się na 16 osób. Był dobrym gospodarzem i dla ludzi był dobry. U Dziedzica (tak nazywano Wolmana gdyż to do niego należał majątek na Goraninie) słuchano radia, wystawiał je przez okno i każdy mógł posłuchać, kiedy umarła matka Jakuba Wolmana gdy wyprowadzono ją z pałacu położono jej na oczy skorupki od orzecha, gdy prowadzono ją na Kierchol, co pewien czas obracano dookoła deskę do której był przymocowana, robiono to, ażeby matka Wolmana nie odnalazła drogi do domu i nie wróciła.
Wolman przed wyjazdem do Warszawy posiadał samochód, kierowcą tego samochodu był Bronisław Lewandowski. Pewnego razu Lewandowski mył samochód nad stawem, nieszczęśliwie wjechał tym samochodem do stawu za co został zwolniony. Przed nabyciem samochodu Wolman miał sześć furmanek do każdej z nich były zaprzężone 4 konie a sam jeździł karetą zaprzężoną w sześć koni, często kiedy jechał czytał gazetę. Zboże sprzedawał w Koninie. Dziewczyną które wychodziły za mąż dawał wyprawki. W wyprawce dawał parę świń i dwie kupki torfy. Hodował trzodę chlewną miał jej około 100 sztuk. Posiadał także bydło, dojeniem zajmowały się trzy kobiety. Był bardzo obeznany w pracach na roli, chwalono go jako dobrego gospodarza. Wolman wspominał że wojna z Niemcami jest nieunikniona wiedział co się dzieje za granicą i co może czekać. Dlatego parcelował swoją ziemie, a żeby to zrobić musiał uposażyć dwie osoby. Tymi dwiema osobami byli Ławniczak i Pietrowski. Ławniczak otrzymał zagrodę z kawałkiem ziemi, a Pietrowski otrzymał kawałek ziemi. Działki parcelowe Wolman sprzedał takim rodziną jak: Kopieccy, Olejniczak, Gościniak, Lemiedzińscy, Kaźmierowscy. Resztę majątku sprzedał Anasiewiczowi rok przed wybuchem wojny wyjechał do Warszawy.
Dalszych jego losów nie znam dokładnie. Prawdopodobnie zginął w warszawskim getcie.
Przed wyjazdem z Goranina wyjął z kieszeni chusteczkę wziął trochę ziemi na chusteczkę pocałował ją i włożył do kieszeni. Dużo informacji na temat Jakuba Wolmana uzyskałem dzięki mieszkance Dąbrowy Pani Genowefie Ławniczak, która przed wojną pracowała u niego jako przodownica, czyli osoba która prowadzi prace na polu. Pani Genowefa wspomina sytuacje jaka zaszła w Goraninie, kiedy to jej brat Adam Dzwoniarski polał włosy smołą Hermanowi. Niestety co do zdjęć majątku Wolmana było to nie możliwe. Po sprzedaży majątku Anasiewiczowi majątek zaczyna podupadać. W latach osiemdziesiątych kopalnia wchodzi na teren Goranina i pałac wraz z czworakami zostaje zniszczony jak wspomina pan Henryk Cegielski. Pałac na Goraninie był podobny do tego który miał Chrzanowski. Wolmana posiadał jednak balkon i jego szczyty były bardziej ścięte.
________________________________________________________________
28. Z relacji Pana Henryka Cegielskiego zamieszkałego w Goraninie
29. Z relacji Pani Genowefy Ławniczak zamieszkałej w Dąbrowie
30. Z relacji Pana Henryka Cegielskiego zamieszkałego w Goraninie