Warszawa

Jakub Fajnsztejn

Osiem ciasteczek owsianych Jakuba Fajnsztejna.

Dzień Wszystkich Świętych w 2010 roku był wyjątkowo pogodnym dniem. Słonecznie, ciepło, bezwietrznie. Idealny dzień na spacer. Poszliśmy więc z dziećmi w kierunku wielkich warszawskich cmentarzy przy Powązkowskiej. Kupiliśmy trzy znicze, z których dwa zapaliliśmy na przypadkowych, zapomnianych grobach na cmentarzu katolickim, a trzeci zachowaliśmy na cmentarz żydowski, znajdujący się kilometr dalej.

Na cmentarzu żydowskim zbyt wiele osób nie było: przy bramie grupa Izraelczyków oprowadzana po hebrajsku, w głębi wycieczka polskojęzyczna pod przewodnictwem Jana Jagielskiego z ŻIHu. Z przyjemnością dałbym się oprowadzić po cmentarzu panu Janowi, który jest świetnym gawędziarzem, jednak moje dzieci nie potrafią ustać w miejscu dłużej niż dwie minuty i posuwanie się za grupą sterczących dorosłych jest dla nich abstrakcją.

Weszliśmy więc między setki macew i grobów oglądając z zaciekawieniem stare kamienie i odczytując napisy. Położyliśmy kilka kamieni na nagrobkach i odmówiliśmy krótkie modlitwy "ekumeniczne" za dusze zmarłych. Modlitwa w naszym wykonaniu brzmiała mniej więcej tak: "Dobry boże spraw, żeby (tu nazwisko z nagrobka) odpoczywał w pokoju i przyjmij jego duszę do swojego królestwa". Nie jestem pewien, czy nie obraziliśmy tu jakoś wierzeń żydowskich, ale mieliśmy dobre chęci. 

Swoją świeczkę postawiłem na grobie Jakuba Fajnsztejna, zmarłego w 1946 roku. Przekonał mnie napis: "Ukochanemu ojcu, dzieci." Sam chciałbym taki dostać. Google podpowiadają mi, że Jakub Fajnsztejn miał ośmioro dzieci i żonę Reginę. Wygląda na to, że mieszkali przy Grochowskiej 133, gdyż w internecie jest dokument, z jakim spadkobiercy Jakuba zwracają się do polskiego rządu w sprawie odzyskania nieruchomości zabranej rodzinie w 1956 roku. Ale oczywiście może to być zbieżność przypadkowa.

Wychodząc z cmentarza napotkaliśmy jedną z aktorek scen polskich kwestujących na rzecz renowacji nagrobków. Moja córka wypaliła do niej: Jestem głodna! - z tym swoim płaczliwym zaśpiewem dziecka niekarmionego od roku. Z ławeczki poderwała się pani, którą poznałem przy okazji robienia zdjęcia na Dworcu Gdańskim (to ta roześmiana pani) i zapytała: "a lubisz ciasteczka owsiane?" Matysia oczywiście lubi. Więc miła pani pobiegła na zaplecze budyneczku, stojącego przy bramie, i po chwili wróciła z ośmioma ciasteczkami, które moje córki sprawiedliwie podzieliły między siebie. Osiem ciasteczek. Ośmioro dzieci Fajnsztejna... jak tu nie być zabobonnym!? Moje dziewczyny chrupały te ciasteczka w zupełnej ciszy prawie całą drogę na plac Grzybowski, co było dla mnie wspaniałym prezentem.

Na odnowionym Grzybowskim spotkaliśmy Izraelkę o imieniu Maya, która na naszą opowieść o zniczu na grobie Fajnsztejna zareagowała tak: Oh, a candle light on a Jewish grave in Haloween! I have to see that!

I długo się śmiała, co świetnie pasowało do pogody i fontann na żydowskim placu.

 


Autor: Rafał Betlejewski


Napisz komentarz

Pola oznaczone * muszą zostać wypełnione.


 
Mayana Shaony
Comment
I am grandaughter of Jakub Fajnsztejn
Komentarz:2 , sob październik 01, 2011, 15:26:09
My mother nee Sara <span class="ajaxSearch_highlight ajaxSearch_highlight2">Fajnsztejn</span> was youngest child of Jakub. She died at age 100 in 2008 in New York. Second daughter Anna died at age 103 in 2009. I was very moved by your research and photograph of my grandfather's tombstone. Thank you. Mayana
Teresa Gąsior
Comment
Re: Jakub
Komentarz:1 , śro listopad 03, 2010, 10:02:39
piękne