Katowice
Henryk Sławik

Henryk Sławik, jak Schindler, Wallenberg i Sendlerowa.
Wygląda na to, że obok Oskara Schidlera i Raoula Wallenberga to właśnie nazwisko Henryka Sławika, polskiego Ślązaka, powinniśmy wymawiać, myśląc o największych bohaterach II Wojny Światowej, ratujących Żydów z niemieckiej przemocy. Nie mniej niż 5000 Żydow, w tym wiele dzieci zawdzięcza mu życie.
Trafiłem na jego nazwisko serfując po internecie. Fakty i liczby są uderzające: Henryk Sławik, Polak z Katowic, uczestnik trzech powstań śląskich, działając jako emisariusz polskiego rządu na Węgrzech przyczynił się do uratowania 30 000 uchodźców z okupowanej Polski, którym udało przebić się na Węgry, w tym 5000 tysiącom Żydów i żydowskich dzieci. Swoją działalność Sławik przypłacił bohaterską śmiercią z rąk Hitlerowców. Nie tylko wiedział, co robi, czym ryzykuje, ale także w ostatniej próbie tortur okazał się niezłomny, niewydając na śmierć swoich współpracowników.
Na chwilę przed rozstrzelaniem krzyknął: "Jeszcze Polska!"
Dowiaduję się, że Sławik był osobą znaną w przedwojennej Polsce. Urodził się we wsi Szeroka, dziś dzielnicy Jastrzębia Zdroju w 1894 roku. Dziennikarz, redaktor naczelny "Gazety Robotniczej", prezes Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, radny Katowic, działacz antykomunistycznego skrzydla Polskiej Partii Socjalistycznej. Po wybuchu wojny, jak wielu Polaków zbiegł na Węgry. W obozie dla uchodźców poznał Józefa Antalla a wkrótce został przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego do Spraw Uchodźców Polskich na Węgrzech.
Sławik z Antallem zorganizowali obozy dla uchodźców, w tym schronisko dla sierot w Vac, w którym opiekę znalazło wiele dzieci, polskich Żydów. Sławik preparował dla nich papiery polskie, fałszywe nazwiska i życiorysy, zorganizował kompletną infrastrukturę uwiarygadniającą ich katolickie pochodzenie. Sierociniec był tak doskonale zakamuflowany, że pomimo działającego na Węgrzech Adolfa Eichmana ani jedna sierota nie wpadła w ręce faszystów.
Dowiaduję się dalej, że po zajęciu Węgier przez Niemców Sławik, który miał dla siebie i rodziny szwajcarskie paszporty, postanowił pozostać na Węgrzech, z tymi, którzy potrzebowali go najbardziej. Ze swoimi uciekinierami. Przypłacił to życiem zastrzelony w Mauthausen, gdzie trafił po wyjątkowo brutalnym śledztwie. Skonfrontowany z Antallem wziął jego winę na siebie. Jego żona, Jadwiga, cudem przeżyła Ravensbruck.
Czy nas to dziwi, że przez wiele lat po wojnie nie mieliśmy o nim pojęcia? Jego imieniem nazwano co prawda jedną z ulic w Katowicach ale nazwa przetrwała tylko 3 dni. Błyskawicznie zorientowano się, że Sławik był tym "niewłaściwym" w oczach nowej władzy, socjalistą spod złej flagi i emisariuszem złego rządu. Sławik został skazany na zapomnienie. Skutecznie.
Tak, mnie to dziwi. Im głębiej wchodzę w historię polsko-żydowskich relacji, im więcej czytam o tym aspekcie historii mojego kraju, tym większe zdumienie mnie ogarnia.
Rafał Betlejewski
------------------
Na zdjęciach: Henryk Sławik, Oskar Schindler, Raoul Wallenberg.
"Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku", Grzegorz Lubczyk, Oficyna Wydawnicza RYTM, 2003 rok.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Sławik
http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34317,2291802.html
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/henryk-slawik-bohater-zapomniany,1526565,3439
Komentarz:1 , czw listopad 11, 2010, 23:18:17